W sierpniu w Warszawie odbyła się Letnia Akademia Onkologiczna, podczas której eksperci rozmawiali o leczeniu zaawansowanego raka piersi. Podkreślili, że skuteczność leczenia kobiet po nawrocie choroby uległa w ostatnich latach znacznej poprawie i powinno się unikać stwierdzenia, że jest to choroba nieuleczalna. Ważne, aby leczenie zaawansowanego raka piersi zapewniało możliwie jak najlepszą jakość życia kobiet.
O zaawansowanym raku piersi mówimy wtedy, gdy zmiany nowotworowe ponownie pojawią się w narządach odległych od piersi, a które w obrazie mikroskopowym odpowiadają pierwotnie leczonym zmianom. Szacuje się, że 1/3 kobiet, które były leczone radykalnie we wczesnym stadium choroby, będą miały nawrót. Rzadziej zdarza się, że nowo rozpoznany rak piersi jest już w bardzo zaawansowanym stadium. Ok.70% chorych to kobiety z hormonozależnym rakiem piersi, czyli takim, którego wzrost jest zależny od poziomu estrogenów. Dodatkowo nie mają one ekspresji receptorów HER2 (typ HER2-ujemny). Ten typ nowotworu jest lepiej rokujący niż rak piersi HER2-dodatni, czy rak piersi potrójnie ujemny.
Dzięki postępowi medycyny możliwe jest poszukiwanie zupełnie nowych metod leczenia, które mają przede wszystkim rozregulować metabolizm komórki nowotworowej i wpłynąć na jej otoczenie, tak aby guz nowotworowy nie czynił szkód. Każdego miesiąca ukazują się doniesienia, które mogą w przyszłości skutkować powstaniem nowych sposobów leczenia.
W przypadku chorych z hormonozależnym rakiem piersi możliwe jest skojarzenie klasycznych leków hormonalnych z lekami, które przełamują hormonooporność. Takim lekiem jest palbociclib, kojarzony z klasycznym lekiem letrozol. Podanie ich obu jednocześnie powoduje ogromne wydłużenie czasu do progresji, które wynosi ponad 2 lata.
Na przestrzeni lat zmieniły się efekty leczenia chorych z rakiem piersi. W grupie chorych leczonych z powodu raka piersi w latach 90-tych przeżywalność 5-letnia wynosiła 17% chorych. U chorych leczonych po 2000 roku, przeżywalność 5-letnia wynosi ponad 35%. Mediana przeżyć również uległa znacznemu wydłużeniu – powiedział podczas Letniej Akademii Onkologicznej prof. dr hab. n. med. Tadeusz Pieńkowski, Prezes Polskiego Towarzystwa do Badań nad Rakiem Piersi. Mamy do czynienia z chorobą, którą możemy kontrolować, gdzie możemy wydłużać życie i poprawiać jego jakość.W USA żyje 140 tys. kobiet z zaawansowanym rakiem piersi. Przy czym 1/3 z nich żyje przynajmniej 5 lat. Ok. 11% żyje ponad 10 lat. To jest grupa, której można pomóc. Duży wpływ ma to ma dostępność do nowych technik leczenia. Niestety w Polsce nie wszystkie z nich są dostępne dla pacjentek lub są dostępne z dużym opóźnieniem – dodał prof. Pieńkowski.
Podczas Letniej Akademii Onkologicznej pokazano dane mówiące o tym, że bezpośrednie koszty leczenia kobiet z zaawansowanym rakiem piersi są znacznie mniejsze, niż koszty pośrednie związane np. ze zwolnieniami lekarskimi, absencją w pracy, udziałem opiekunów w pielęgnacji chorych. Niestety przy decyzjach refundacyjnych wielkość kosztów pośrednich nie jest brana pod uwagę. W tej chwili w Polsce kobiety z gorzej rokującym typem nowotworu (HER2-dodatnim) mają większe szanse – dzięki dostępowi do terapii – niż chore z lepiej rokującym HER2-ujemnym rakiem piersi.